Pierwsze co uderzyło nas po wyjściu z autobusu to fala ciepłego powietrza, kurtki wylądowały na dnie placaków.
Widzimy pierwsze palmy: jesteśmy szczęśliwe! Floryda przywitała nas świetnie. Tym razem gościł nas Hindus i jego dość liczni współlokatorzy. Ashaan i Jose pracują razem dla firmy robiącej gry; np. pracowali nad grą FIFA. Był jeszcze Amerykanin, który wychowywał się w Peru, w Cuzco, ponieważ rodzice wybudowali tam dom dziecka i postanowili zostać, kiedy on miał 7 lat. Wrócił sam do USA kiedy miał 17lat. Był też imprezowy Amerykanin, Philipp i dziewczyna Jose, Stephanie. W Orlando spędziłyśmy aż 4 noce i mimo tego, że wszyscy uprzedzali nas, że nic nie ma w Orlando (poza Disney World) to i tak spędziłyśmy fantastycznie czas. Dużo imprez, wieczorami miasto tętniło życiem, byłyśmy w klubach, pływałyśmy w jeziorze i generalnie czas upływał na dobrej zabawie.
Faktycznie nie było co tam zwiedzać, ale poznałyśmy super ludzi i wybawiłyśmy się więcej, niż gdziekolwiek indziej. Również dzięki Ashaan'owi, który wygrał bilety w pracy, mogłyśmy być w sekcji VIP na pokazie orkiestr szkolnych. Tam zabroniono mi wnieść malutki plecak (praktycznie pusty), ze względu na ataki w Paryżu. Przy czym można było wnieść torebki, byle nie plecak: nie widzę logiki. Pan strażnik też nie widział sensu, ale musiał wykonywać swoją pracę, na szczęście udało się zostawić plecak w małej włoskiej restauracji.
Nic się nie znamy na orkiestrach, ale było super, przede wszystkim dlatego, że w sekcji VIP miałyśmy jedzenie, wino i piwo 🍺 🍷. Na razie mamy dużo szczęścia, oby tak dalej 👌.
Orlando spisało się na medal, albo to kwestia naszych ludzi u krytych mieszkałyśmy!
Strony
środa, 25 listopada 2015
W Atlancie było nam dziwnie. Chwilami nieciekawie. Miasto wydawało się opuszczone. Mało ludzi na ulicach, a z pewnością nikogo białego. Wszyscy tylko w samochodach.
Pierwszy problem pojawił się po wyjściu z autobusu: gdzie zostawić plecaki? Nie będziemy ich nosić przez 13h. w Atlancie nie na żadnych hosteli, ani przechowywalni bagażu, co zrobić? Znalazłyśmy więc na mapie w telefonie jakiś hotel. Bardzo elegancki, z samymi drogimi samochodami i elegancką obsługą. A my cóż... Zmęczone, z plecaki i bynajmniej nie pasujemy do obrazka. Miałyśmy szczęście, bo Pan bagażowy był z Bułgarii i w wolnym czasie podróżuje, skończyło się na 30 minutowej rozmowie o naszych planach i jego przygodach w dżungli, w Peru i jak to nam zazdrości, wziął bagaże, mrugnął i powiedział, żeby się nie przyznawać przy odbiorze, że tu nie mieszkamy, albo mówić, że nie było miejsc gdyby ktoś nas wieczorem pytał. Nikt o nic nie pytał...
A więc co robić przez tyle godzin? Deszcz pada ☔, miasto nic pięknego, nikogo nie znamy, ale chodzimy. Znalazłyśmy siedzibę CNN, najwidoczniej Atlanta z tego słynie, bo był to ogromny budynek, dużo wycieczek szkolnych, a my mogłyśmy się tam schować przed deszczem i wypić kawę. Przed nami wciąż dużo godzin, więc pojawił się pomysł kina, na piechotę najbliższe kino miałyśmy z godzinę drogi, idealnie, cała ta atrakcja zajmie nam spokojnie kilka godzin, akurat! W drodze do kina, bardzo dużo bezdomnych, dziwne ulice, trochę strasznie ale udajemy pewne siebie, jak ktoś macha odmachuje, uśmiecham się, idziemy dalej udając, że wcale nie odstajemy tak strasznie od otoczenia i totalnie wiemy co robimy idąc tymi dziwnymi ulicami. Skończyło się tylko na minimalnie przyspieszonym tętnie, śmiałyśmy się, że może wyglądamy już jak 'swoje', dlatego nas nikt nie rusza.
Obejrzałyśmy nowego Jamesa Bonda "Spectre", mój pierwszy Bond jaki widziałam i okazał się dobrą decyzją 🎥. Zajęło nam to wystarczająco dużo czasu, by powoli wracać, odebrać plecaki i czekać na nasz autobus do Orlando.
Featured Post Via Labels
Instagram Photo Gallery
Kolumbia
Sylwester w Brazylii
Łączna liczba wyświetleń
O mnie
- Kasia
- Pasjonatka ludzi, świata, przygód, a także studentka; po studiach licencjackich z Amerykanistyki na Uniwersytecie Warszawskim, po studiach magisterskich z Afrykanistyki, w Szwecji i w trakcie świeżo rozpoczętych Stosunków Międzynarodowych we Włoszech. Wciąż uważam, że żaden uniwersytet nie nauczy tyle, co własne doświadczenia.
Popular Posts
-
W Brazylii nie było osoby, która by nam nie odradzała przyjazdu do Paragwaju. Mówiono nam, że nic tu ciekawego nie ma, że lepiej jak zostani...
-
Foz do Iguazu to nasz kolejny przystanek po Kurytybie, miasto jest sympatyczne, ale przyjechałyśmy tam dla wodospadu, a nie miasta. Widok je...
-
W Rio byłyśmy trzy dni, moim zdaniem jak w sam raz, może nawet za krótko. Jak komuś nie przeszkadzają ogromne tłumy; człowiek na człowieku n...
-
Miasto jak miasto, aczkolwiek wydaję się bardziej europejskie, niż te co dotychczas widziałyśmy w Ameryce Południowej. Mieszkałyśmy u mojej ...
-
W telegraficznym skrócie można by było powiedzieć, że ostatnie dni upłyneły nam na zwiedzaniu i użytkowaniu plaż w stanie Sao Paulo, ale wyd...
-
Powrót na Florydę był prawie jak powrót do domu. Już nic nie zwiedzałyśmy, ani nie szukałyśmy przygód.Tydzień zleciał w mgnieniu oka. Same p...
-
Jest tak pięknie i gorąco, że nie wiadomo kiedy ten czas leci. Tyle się wydarzyło, jak również nasze plany się kompletnie pozmieniały, więc ...
-
Wszystko, co dobre kiedyś się kończy... Dużym plusem jest, że nie ważne ile za nami pożegnań zawsze jest perspektywa, że znów jesteśmy w dro...
-
Trafiło się nam jak ślepej kurze ziarno. Po Rio miałyśmy załatwionego hosta w Ponta Negra, sam napisał do nas na couchsurfingu z ofertą, żeb...
-
Sześć dni w Nowym Yorku za nami. Mieszkamy u mojego kolegi - Chris'a, który kiedyś odwiedził Warszawę jak jeszcze pracowałam w jednym z ...