Wow! tak mogę skomentować ostatni tydzień naszego pobytu w USA. Najlepsi ludzie, najlepsze wspomniana i najcięższe pożegnanie. Jest nam strasznie żal, do tego stopnia, że pół żartem, pół serio pojawiły się rozmowy o o powrocie na Florydę, co oznaczałoby całkowitą zmianę planów. Byłyśmy rozdarte, tym samym wiemy, że tu nas tyle czeka, a po powrocie do stanów może już nie byłoby to samo.
Cofając się do początków Miami, czyli jakiś tydzień temu, można powiedzieć tyle, że jak się nie ma dużo pieniędzy to oprócz plaży i spacerów po pięknych ulicach to nie ma co robić. Nasz host z couchsurfing'u Marcos pracował do 2 w nocy, więc złaziłyśmy same Miami Beach i wylegiwałyśmy się na plaży, gdzie odsypiałyśmy nieprzespane noce Orlando. W związku z tym, że nie było zachwytu postanowiłam skontaktować się ze znajomą, która studiowała ze mną w Warszawie. Dominika pochodzi i mieszka obecnie na Florydzie, a dokładnie w Hollywood, które jest zaledwie 30min od Miami. Następnego dnia byłyśmy już u niej. Poznałyśmy jej znajomych, z Kuby i z Kolumbii. Odwiedziłyśmy też na chwilę Dominiki miejsce pracy, gdzie współpracownika opowiadała o czasach jak była prostytutką, prawdziwe oblicze Ameryki, nic tutaj nie zaskakuje. Wieczorem był czas na imprezę, chyba było jeszcze lepiej niż w Orlando. Wracając z imprezy zatrzymała nas policja, kazała wysiąść z samochodu, ręce na maskę, zupełnie jak w filmie. Szukali narkotyków. Co ciekawiej okazało się, że policjantka była Polką, więc jak znalazła w mojej kieszeni nasze polskie paszporty uśmiechnęła się i zagadała po polsku. Po 5 min byliśmy wolni, i rodośnie życzyliśmy sobie wzajemnie dobrej nocy. Jedno z ciekawszych i dziwniejszych doświadczeń w Ameryce.
Kolejnego dnia, Dominika zawiozła nas do Fort Lauderdale, gdzie czekało nas święto dziękczynienia, wydarzenie organizowane przez couchsurfing. I właśnie tam, w okolicach Fortu zostałyśmy ostanie 5 dni, najlepsze 5 dni!
Święto dziękczynienia było extra! Dużo ludzi z różnych krajów, również osoby z Polski, dużo jedzenia i wiele nowych znajomości. Od tego dnia byliśmy nierozłączni z Lenn'em (chłopak z Belgii, który podróżuje na piechotę po USA), Brad (prawdziwy kowboj), Janna (w połowie greczynka z Niemiec, która pracuje na Florydzie), no i my. Zgraliśmy się świetnie! Czuliśmy jakbyśmy się znali od zawsze, wspólne gotowanie, plażowanie, wylegiwanie się na basnie i rozmowy. Nie miejsce czyni doświadczenie, a ludzie, po raz setny się przekonujemy o tym. W wakacje więc musimy pojechać do Montenegro, a potem zjazd w Grecji ;).
Strony
środa, 2 grudnia 2015
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Obsługiwane przez usługę Blogger.
Featured Post Via Labels
Instagram Photo Gallery
Kolumbia
Sylwester w Brazylii
Łączna liczba wyświetleń
O mnie
- Kasia
- Pasjonatka ludzi, świata, przygód, a także studentka; po studiach licencjackich z Amerykanistyki na Uniwersytecie Warszawskim, po studiach magisterskich z Afrykanistyki, w Szwecji i w trakcie świeżo rozpoczętych Stosunków Międzynarodowych we Włoszech. Wciąż uważam, że żaden uniwersytet nie nauczy tyle, co własne doświadczenia.
Popular Posts
-
W Brazylii nie było osoby, która by nam nie odradzała przyjazdu do Paragwaju. Mówiono nam, że nic tu ciekawego nie ma, że lepiej jak zostani...
-
Foz do Iguazu to nasz kolejny przystanek po Kurytybie, miasto jest sympatyczne, ale przyjechałyśmy tam dla wodospadu, a nie miasta. Widok je...
-
W Rio byłyśmy trzy dni, moim zdaniem jak w sam raz, może nawet za krótko. Jak komuś nie przeszkadzają ogromne tłumy; człowiek na człowieku n...
-
Miasto jak miasto, aczkolwiek wydaję się bardziej europejskie, niż te co dotychczas widziałyśmy w Ameryce Południowej. Mieszkałyśmy u mojej ...
-
W telegraficznym skrócie można by było powiedzieć, że ostatnie dni upłyneły nam na zwiedzaniu i użytkowaniu plaż w stanie Sao Paulo, ale wyd...
-
Powrót na Florydę był prawie jak powrót do domu. Już nic nie zwiedzałyśmy, ani nie szukałyśmy przygód.Tydzień zleciał w mgnieniu oka. Same p...
-
Jest tak pięknie i gorąco, że nie wiadomo kiedy ten czas leci. Tyle się wydarzyło, jak również nasze plany się kompletnie pozmieniały, więc ...
-
Wszystko, co dobre kiedyś się kończy... Dużym plusem jest, że nie ważne ile za nami pożegnań zawsze jest perspektywa, że znów jesteśmy w dro...
-
Trafiło się nam jak ślepej kurze ziarno. Po Rio miałyśmy załatwionego hosta w Ponta Negra, sam napisał do nas na couchsurfingu z ofertą, żeb...
-
Sześć dni w Nowym Yorku za nami. Mieszkamy u mojego kolegi - Chris'a, który kiedyś odwiedził Warszawę jak jeszcze pracowałam w jednym z ...