środa, 2 grudnia 2015

Ostatnie dni okazały się najwspanialsze

Wow! tak mogę skomentować ostatni tydzień naszego pobytu w USA. Najlepsi ludzie, najlepsze wspomniana i najcięższe pożegnanie. Jest nam strasznie żal, do tego stopnia, że pół żartem, pół serio pojawiły się rozmowy o o powrocie na Florydę, co oznaczałoby całkowitą zmianę planów. Byłyśmy rozdarte, tym samym wiemy, że tu nas tyle czeka, a po powrocie do stanów może już nie byłoby to samo.
Cofając się do początków Miami, czyli jakiś tydzień temu, można powiedzieć tyle, że jak się nie ma dużo pieniędzy to oprócz plaży i spacerów po pięknych ulicach to nie ma co robić. Nasz host z couchsurfing'u Marcos pracował do 2 w nocy, więc złaziłyśmy same Miami Beach i wylegiwałyśmy się na plaży, gdzie odsypiałyśmy nieprzespane noce Orlando. W związku z tym, że nie było zachwytu postanowiłam skontaktować się ze znajomą, która studiowała ze mną w Warszawie. Dominika pochodzi i mieszka obecnie na Florydzie, a dokładnie w Hollywood, które jest zaledwie 30min od Miami. Następnego dnia byłyśmy już u niej. Poznałyśmy jej znajomych, z Kuby i z Kolumbii. Odwiedziłyśmy też na chwilę Dominiki miejsce pracy, gdzie współpracownika opowiadała o czasach jak była prostytutką, prawdziwe oblicze Ameryki, nic tutaj nie zaskakuje. Wieczorem był czas na imprezę, chyba było jeszcze lepiej niż w Orlando. Wracając z imprezy zatrzymała nas policja, kazała wysiąść z samochodu, ręce na maskę, zupełnie jak w filmie. Szukali narkotyków. Co ciekawiej okazało się, że policjantka była Polką, więc jak znalazła w mojej kieszeni nasze polskie paszporty uśmiechnęła się i zagadała po polsku. Po 5 min byliśmy wolni, i rodośnie życzyliśmy sobie wzajemnie dobrej nocy. Jedno z ciekawszych i dziwniejszych doświadczeń w Ameryce.
Kolejnego dnia, Dominika zawiozła nas do Fort Lauderdale, gdzie czekało nas święto dziękczynienia, wydarzenie organizowane przez couchsurfing. I właśnie tam, w okolicach Fortu zostałyśmy ostanie 5 dni, najlepsze 5 dni!
Święto dziękczynienia było extra! Dużo ludzi z różnych krajów, również osoby z Polski, dużo jedzenia i wiele nowych znajomości. Od tego dnia byliśmy nierozłączni z Lenn'em (chłopak z Belgii, który podróżuje na piechotę po USA), Brad (prawdziwy kowboj), Janna (w połowie greczynka z Niemiec, która pracuje na Florydzie), no i my. Zgraliśmy się świetnie! Czuliśmy jakbyśmy się znali od zawsze, wspólne gotowanie, plażowanie, wylegiwanie się na basnie i rozmowy. Nie miejsce czyni doświadczenie, a ludzie, po raz setny się przekonujemy o tym. W wakacje więc musimy pojechać do Montenegro, a potem zjazd w Grecji ;).

Continue Reading
Brak komentarzy
Share:
Obsługiwane przez usługę Blogger.

Featured Post Via Labels

Instagram Photo Gallery