środa, 13 stycznia 2016

Kurytyba

Miasto jak miasto, aczkolwiek wydaję się bardziej europejskie, niż te co dotychczas widziałyśmy w Ameryce Południowej. Mieszkałyśmy u mojej znajomej Portugalki, która ma bullteriara, któremu pierwszego dnia poszła kupić kaganiec, ponieważ okazało się, że nie przepada za gośćmi. Ostatniego dnia udało nam się trochę zaprzyjaźnić, ale Karolina trzymała się raczej z daleka aż do końca.

Trzeba się przynać, że w Kurytybie zachowałyśmy się całkowicie jak leniwe turystki i wzięłyśmy turystyczny autobus, który robi objazdówke po miescie. Okazało się to bardzo tanią opcją zwiedzenia głównych atrakcji miasta. Wyszło około 17zł, przy czym miałyśmy 3-4h zajęte. Generalnie taki autobus to największa łatwizna i nuda, ale byłyśmy wymęczone, możliwe, że nasz poziom energii spadł po tak intensywnych 2 miesiącach. Uznałyśmy, że raz możemy być leniwe, a wypada zobaczyć trochę miasta, szczególnie, że dwa pierwsze dni upłyneły na oglądaniu filmów ze zwględu na deszcz za oknem. Wydaje mi się, że mamy coraz mniej przyjemności ze zwiedzania dużych miast, znacznie lepiej spędza nam się czas w małych miejscach z lokalnyki ludźmi.

Ogród botaninczny należy do prawdopodobnie najchętniej odwiedzanych atrakcji i stanowi symbol miasta. Oprócz tego jest dużo mniejszości narodowych, w tym Polaków, którzy mają w Kurytybie największą polonię w Brazylii, ale również jest dzielnica włoska i domy ukraińskie, a wszystko to można zwiedzić podczas przejazdu wcześniej wspomnianym autobusem.

Continue Reading
Brak komentarzy
Share:
Obsługiwane przez usługę Blogger.

Featured Post Via Labels

Instagram Photo Gallery