środa, 18 listopada 2015

Zielona stolica czyli Waszyngton DC

Waszyngton był ostatnim miastem przed odjazdem konkretnie na południe. Jesteśmy właśnie w drodze do Atlanty, gdzie będziemy tylko 13h i znów przesiądziemy się w nocny autobus, tym razem już na Florydę, do Orlando, o którym notabene prawie każdy Amerykanin mówi "puke" (rzyg), że nic tam nie ma oprócz parków rozrywki i generalnie do kitu. Chcemy się przekonać i mieć opinie, a przede wszystkim założyć krótkie spodenki, w Orlando 30 stopni :).
O Waszyngtonie też słyszałyśmy różne opinie, a wrażenia zdecydowanie na plus. Jak dotąd wydaje się najbardziej zielone i chyba ładniejsze od reszty miast. Ilość pomników jest niezliczona i trzeba przyznać, że są niezłe; pomnik upamiętniający wojnę w Korei, w Wietnamie, pomnik Jefferson'a, Lincoln'a, Martin Luther King'a, Einstein'a, World war II memorial, i inne do których nie doszłyśmy, nie wspominając o Białym Domu.
Nie można zapomnieć, że do dobrych wrażeń przyczynił się couchsurfing, tym razem mieszkałyśmy w akademiku u Dorde (czyt. Dźordźe), inaczej Grześ, jak został przez nas czasem nazywany, z Montenegro. Bardzo miły i uroczy człowiek, który jest w Stanach na jeden rok w ramach stypendium. Udało nam się pomieścić w małym pokoiku, który dzieli z chłopakiem z Singapuru, Yuki. Yuki był niesamowity, gdyż prawie codziennie wracał do pokoju około 5 rano, czasami z biblioteki, a czasami niewiadomo skąd. Równie miły jak Grześ, ale nie mieliśmy wiele interakcji że względu na to, że w dzień spał, a w nocy go nie było.
Już pierwszego wieczoru/nocy wydarzyła się sytuacją, która przypomniała, że jesteśmy w Ameryce. Otóż jest to akademik wolny od używek i na jego terenie nie wolno spożywać alkoholu. W towarzystwie Grzesia i innych międzynarodowych studentów poszłyśmy wypić piwo w jednym z pokojów jak przystało na studentów. Było nas około 7 osób, więc zrobiło się a pewnej chwili trochę głośniej. I tu się zaczęła afera o to, że osoby w wieku 21-28 lat piją piwo 🍺. Przyszła dziewczyna, która jest odpowiedzialna za korytarz i płacą jej za interwencję takie jak te. Spisano wszystkie osoby i oficjalnie wylano resztę piwa z butelki. Następnie każdy musiał odpowiedzieć na 3 pytania, gorzej, niż na integracji w pierwszej klasie liceum. My sobie już jedziemy dalej, ale chłopaki zostali z problemem i mają się indywidualne stawić na jakąś rozmowę w tym temacie. Śmieszne, ale również nam przykro, bo mogą mieć kłopoty.
Drugiego dnia byłyśmy na meczu NBA, Washington Wizards contra Orlando Magic. Kiedy usiadłyśmy na swoich miejscach Karolina zapytała dlaczego jest tak mało zawodników na boisku, na co odpowiedziałam, że może się rozgrzewają, wstyd się przyznać, ale okazało się, że już od jakieś czasu trwała gra. Grał również słynny Gortat. Dopingowałyśmy po polsku, ale nic nie słyszał, może to dlatego, że byłyśmy na 4 piętrze stadionu, w jednym z najtańszych sektorów, no cóż, ważne, że duchowo musiał czuć wsparcie rodaczek. ;)
Kolejne 2 dni zleciały na zwiedzaniu i słodkim lenistwie. Będziemy trochę tęsknić za Dźordźe. Czujemy jak byśmy go znały już od bardzo dawno, a nie 4 dni. Może to ta słowiańska krew ułatwiła szybkie nawiązanie porozumienia, a może ten malutki i duszny pokój. Cokolwiek to nie było, były obietnice o spotkaniu w Montenegro, lub gdzieś w Europie... 🌎

Continue Reading
2 komentarze
Share:
Obsługiwane przez usługę Blogger.

Featured Post Via Labels

Instagram Photo Gallery