Już jutro, wraz z Karoliną z którą znamy się jeszcze z lat harcerskich, wyruszymy w podróż po obu kontynentach. Mamy po 23 lata i dzielimy wspólną pasję jaką są podróże, a raczej już uzależnienie od nich. Chciałybyśmy się podzielić tą przygodą z rodziną, znajomymi, a także innym osobami zainteresowanymi buszowaniem z nami w dalekich miejscach. 100 dni - właśnie tyle zakłada plan naszej podróży. Dwie dziewczyny, dwa kontynenty, siedem krajów i niezliczona ilość kilometrów. Miesiąc w Stanach Zjednoczonych i dwa miesiące w Ameryce Południowej. Blog ma na celu upamiętnić tą podróż i również zachęcić i zainspirować inne osoby. Jesteśmy podekscytowane, zachwycone i przerażone.
Wracając od początku: to nie jest mój pierwszy pobyt w Stanach Zjednoczonych, a Karoliny nie będzie to pierwszy raz w Ameryce Południowej. Pierwszy pobyt w Stanach miał miejsce 5 lata temu, kiedy to byłam jeszcze w liceum i wyjechałam na roczną wymianę. Tym razem nie będzie żadnej goszczącej rodziny, która mnie odbierze z lotniska i zapewni dach nad głową. Cofając się jeszcze dalej; cały ten brak spokoju mojej duszy zaczął się już dawno temu, w początkach liceum wyjechałam na obóz językowy do Anglii, dla niektórych osób był to po prostu obóz, mi poprzekładał klepki w głowie lub zrobił lobotomie, w każdym razie coś zaskoczyło. W jednej sali miałam ludzi z różnych zakątków świata, gdzie uczyliśmy się języka, którego osobiście lubię nazywać ‘esperanto z przypadku’, czyli angielskiego, bez którego teraz nie wyobrażam sobie życia. Wróciłam z obozu przepełniona jakąś inną energią, która została na długo jeszcze po powrocie. Do dziś dnia wspominam wieczory na plaży w Hastings, gdzie siedzieliśmy do późnych wieczorów z ludźmi z tak różnych krajów; począwszy na ludziach z Polski, przez Włochy, Koreę, Francję, czy Arabie Saudyjską. Byliśmy nowym pokoleniem globalizacji... Ludzi bez uprzedzeń, bez granic, za młodzi na analizę beznadziejności świata i złowrogie dyskusje, natomiast w idealnym wieku, by się cieszyć w pełni tą chwilą. Wtedy jeszcze nie śmiałabym pomyśleć, że to było niczym w porównaniu do tego co mnie czekało przez kolejne kilka lat życia… Od tamtej chwili, a raczej po powrocie z rocznej wymiany w USA nie mogę usiedzieć w miejscu, doskwiera mi ciągła pogoń za przygodą, za nowymi doświadczeniami, adrenaliną i tym co nieznane… Błędne koło, gdyby mnie ktoś zapytał. Jest to błogosławieństwo i przekleństwo w tym samym czasie. Ogromne uzależnienie, plusy takiego trybu życia można by wymieniać w nieskończoność, natomiast minusy są dość znaczące; coraz mniej orientujesz się co słychać u twoich znajomych, omijają Cię wesela, uroczystości, narodziny dziecka bliskiej osoby, zapominasz o urodzinach bliskich, bo siedzisz gdzieś przy kole podbiegunowym i oglądasz zorze z nowymi ‘przyjaciółmi’. Wracasz do swojego kraju i już nie masz przyjęcia niespodzianki, bo ile można przeżywać; każdy się przyzwyczaił, że wyjeżdżasz i przyjeżdżasz raz na jakiś czas. Rodzina już przestała podzielać Twój entuzjazm na wieść o kolejnym fantastycznym (dla Ciebie) planie sugerując, że uciekasz od czegoś lub zniechęcają Cię pytaniami: a po co? Na co Ci to? Nie rób tego, to niebezpieczne. Owszem, uciekam, uciekam od schematu życia, który mi po prostu nie odpowiada, przynajmniej wciąż do mnie nie przemawia. Powoli zaczynasz żyć w swojej rzeczywistości i już nie wiesz kompletnie o co w tym życiu chodzi, ale pamiętasz bardzo dobrze radość jaką przeżywasz zakładając plecak na ramiona i spinając pas biodrowy, adrenalinę i uśmiech, kiedy autostopem przemierzasz kolejne setki kilometrów i kiedy każdy dzień jest inny i niezapomniany.
Jutro lecimy do Oslo skąd kolejnego dnia lecimy do Nowego Jorku. Przemierzymy wschodnie wybrzeże i postaramy się informować na bieżąco i zapewniać przydatne informacje dla osób wybierających się w te rejony. Kiedy już zasmakujemy plaż Miami odlecimy w jeszcze bardziej odległe i mniej nam znane miejsca: Kolumbia, Ekwador, Peru, Boliwia, Argentyna i Brazylia.
Strony
piątek, 30 października 2015
Kasia
This is a short biography of the post author. Maecenas nec odio et ante tincidunt tempus donec vitae sapien ut libero venenatis faucibus nullam quis ante maecenas nec odio et ante tincidunt tempus donec.
you may also like
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Obsługiwane przez usługę Blogger.
Featured Post Via Labels
Instagram Photo Gallery
Kolumbia
Sylwester w Brazylii
Łączna liczba wyświetleń
O mnie
- Kasia
- Pasjonatka ludzi, świata, przygód, a także studentka; po studiach licencjackich z Amerykanistyki na Uniwersytecie Warszawskim, po studiach magisterskich z Afrykanistyki, w Szwecji i w trakcie świeżo rozpoczętych Stosunków Międzynarodowych we Włoszech. Wciąż uważam, że żaden uniwersytet nie nauczy tyle, co własne doświadczenia.
Popular Posts
-
Ostanie dni zleciały w błyskawicznym tempie. W Filadelfii mieszkaliśmy u dalekiej rodziny Karoliny, których ona sama nigdy wcześniej nie wi...
-
Jest tak pięknie i gorąco, że nie wiadomo kiedy ten czas leci. Tyle się wydarzyło, jak również nasze plany się kompletnie pozmieniały, więc ...
-
Pierwsze co uderzyło nas po wyjściu z autobusu to fala ciepłego powietrza, kurtki wylądowały na dnie placaków. Widzimy pierwsze palmy: jest...
-
W Atlancie było nam dziwnie. Chwilami nieciekawie. Miasto wydawało się opuszczone. Mało ludzi na ulicach, a z pewnością nikogo białego. Wszy...
-
Dzisiaj rano wylądowałyśmy w Oslo. Miałyśmy cały dzień tułaczki po mieście. Byłam kompletnie nieprzytomna z powodu niedoboru snu, ale na tyl...
-
W telegraficznym skrócie można by było powiedzieć, że ostatnie dni upłyneły nam na zwiedzaniu i użytkowaniu plaż w stanie Sao Paulo, ale wyd...
-
Waszyngton był ostatnim miastem przed odjazdem konkretnie na południe. Jesteśmy właśnie w drodze do Atlanty, gdzie będziemy tylko 13h i znów...
-
W Brazylii nie było osoby, która by nam nie odradzała przyjazdu do Paragwaju. Mówiono nam, że nic tu ciekawego nie ma, że lepiej jak zostani...
-
Wow! tak mogę skomentować ostatni tydzień naszego pobytu w USA. Najlepsi ludzie, najlepsze wspomniana i najcięższe pożegnanie. Jest nam stra...
-
Trafiło się nam jak ślepej kurze ziarno. Po Rio miałyśmy załatwionego hosta w Ponta Negra, sam napisał do nas na couchsurfingu z ofertą, żeb...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz